środa, 1 października 2014

Rozdział 5 {mój książę - Diego <3}

- Clari?!!? Boże, Clari coś ty zrobiła? - załamał się Diego patrząc na stół z opróżnionymi buteleczkami na leki.Nie czekając ani chwili dłużej zadzwonił po pogotowie.
- Zaraz będziemy - powiedzieli panowie przez telefon. Nagle otworzyłam oczy.
- Diegoooo...co ty..
- Clari! Wszystko ci wyjaśnie potem, teraz musimy, a najbardziej ja muszę modlić się by karetka przyjechała w miarę szybko.
- Źle mi. Diego, ja..m - z moich oczu zaczynały kapać łzy.
Diego przytulił mnie i zaczął kołysać , przez co zasłynęłam, ponieważ mój stan był ciężki.
Karetka przyjechała po 20 minutach. Zmierzyli mi puls, który o wiele się zniżył. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie byłam połączona z ogromną ilością przewodów. Odwróciłam się w drugą stronę, gdzie siedział załamany Diego.
- A jeśli się już nie obudzi? - szeptał do siebie.  Wyciągnęłam rękę i zaczęłam mocno ściskać rękę Diego. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Na jego twarzy znów zawitał uśmiech.
- Clari, już ci wszystko tłumaczę...
- Diego, nie zdradzałeś mnie, tak?
- Nigdy w życiu!
- No i tyle. Nie jestem taka jak inne- -- Dlatego ciebie kocham, Clari - powiedział.
- A ja Ciebie. - odpowiedziałam i tak oto nastał najlepszy dzień w moim życiu. Najlepszy pocałunek. Namiętny, długi...Nagle maszyna podłączona do mnie zaczęła piszczeć. Zaczynałam się dusić. Co chwilę zamykałam oczy. Wszystko zaczynało się rozmazywać. Usłyszałam tylko głos Diega wołającego lekarza...
- Clari. Clari obudź się, proszę. - powiedział Diego.
- Diego, kiedy stąd wyjdę? - nienajszybko, ale lekarzepowiedzieli, że najgorsze minęło w nocy. Tak się o ciebie bałem, gdy maszyna zaczęła piszczeć. Nie darowałbym sobie, że kobieta, którą kochałem umarła, umarła przeze mnie. Zabił bym się najgorszym sposobem.
Nie mogłam powiedzieć mu, że z nami koniec...
- Diego...kocham Cię także, lecz sądzę, że dzieję się to zbyt szybko. Gdy tylko wyjdę ze szpitala pójdziemy na naszą randkę. Będziemy to robić małymi krokami. Półtora roku temu zerwałam z Miquelem, moim eks chłopakiem. Od tamtej pory ni wierzyłam w miłość. Ty to zmieniłeś. Ale to absurdalne, by w 2 dni zaprosić dziewczynę na randkę. - powiedziałam
- Czemu? Ja zakochałem się w tobie w pierwszej minucie ujrzenia Ciebie. Rozumiem, masz rację. Nie będą te małe kroczki. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie i pocałował w policzek.
*4 dni później (po wyjściu ze szpitala)*
- Diego, przyjedziesz po mnie?
- Tak, oczywiście. Tej randki nie zapomnisz do końca życia. Będę za 6,8 minut.
- OK. Całuję. - zakończyliśmy rozmowę.
Nie oficjalnie, ale naprawdę jesteśmy parą. Ja i Diego. Hmm...     - Clari + Diego = hmm... Clariego?
- Dielari. - stała osoba obok mnie z różą w ręku.
-  Diego. Już jesteś. To jedziemy, tak?
- Tak. Pięknie dziś wyglądasz.- powiedział i wręczał mi różę. - Jedna róża, dla drugiej róży.
- ojej...przestań lepiej lizusie, jedźmy.
Gdy schodziłam ze schodów lekko zachwiłam.
- Clari! Nic ci nie jest? - zapytał Diego
- Nie, głowa mnie tylko boli. - odpowiedziałam.
- Doktor mówił, że powoli będziesz dochodzila do siebie, POWOLI..
Siedliśmy do mojego auta i po
10 minutach byliśmy na miejscu.
Ja poszłam do toalety, a Diego zamawiał kolację.
Gdy wyszłam poczułam sie jeszcze gorzej. Podchodziłam do stolika zajętego przez Diego a tu nagle upadłam. Straciłam równowagę.
Jedyne co słyszałam po tym to karetka.
_________________________
Ta oto podszedł 6
rozdział. :)
Przepraszam, jeśli napisałam drobne błędy, ale pisze to o 23:50 :*
Dobranoc ;)

1 komentarz:

  1. Jejku swietny rozdzial! Tylko co z tą Clari? Ona ma byc zdrowa rozumiesz? XD cudny ❤ czekam na next ��

    OdpowiedzUsuń