niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 3

{Diego}
Co Lodovica sobie myślała? Że dziewczyną?! Co???
Przecież wie...a może nie wie że od dawna zakochałem się w Clari. Muszę ją znów zobaczyć i wyjaśnić.

Jego rodzice, mama była cyganką, nie chcieli by ich kochany synek znalazł jakąś prostą dziewczynę, a już ożenić się z taką to grzech. Diego jednak nie mógł stracić przed oczyma jej pieknych, wielkich oczu i szerokiego, uroczego uśmiechu. Pragną ją zobaczyć jeszcze raz.

Przed wschodem słońca chłopak wybiegł z pałacu, w którym mieszkał.
Podążał ścieżką, której pierwszy raz mógł się przyjrzeć, ponieważ zawsze jeździł koniem.
Dotarł na miejsce.
Widział dziewczynę karmiącą gęsi. Miała długi, złoty warkocz, sukienkę w bulfiastymi rękawami i perłowym, cichutkim głosikiem. Mógłby wpatrywać się na nią godzinami....
Dopiero teraz zrozumiał że to była Clari. Piekna istotka zauważyła chłopaka i już pobiegła mu na spotkanie.
- Diego, co ty tu robisz? - szepnęła.
- chciałbym Ci wszystko wytłumaczyć.
- Nie musisz mi nic wyjaśniać. Wszystko rozumiem. Uważasz że byłam zazdrosna?
-A nie byłaś?
- Diego - warknęła. - Idź już stąd, moja ciotka zaraz się przebudzi.
- To chodźmy na łąkę. - wyciągnął do niej rękę.
Clari puściła złowrogi wzrok i złapała za dłoń Diego.
Gdy byli już na miejscu Diego musiał skorzystać z okazji, więc złapał Clari za rękę i pociągnął na pobliski domek na drzewie. Był bardzo wysoko, z ponad 4 metry nad ziemią. Wspieli się na drabinie.
Clari pomyślała że ciotka by ją zabiła za coś takiego.
- Diego, ładnie tu...sam go wybudowałeś?
- Tak. Przychodzę tu gdy chcę być sam lub chcę podzielić się moimi myślami.
- Z kim...z kim chcesz się podzielić myślami?
- A widzisz to wielkie, rażące światło? To słońce. Zawsze owracam się w jego stronę i mówię mu wszystko co mam w głowie.
- i co? On ciebie słucha?
- Hmy...to nie on, to ono. Tak, wysłuchuje mnie. Co ty, nie wiesz co to słońce?
- Wiem. Wiem że to słońce i jest okrągłe. Z książek wiem. A tylko jemu wszystko opowiadasz?
- Wiesz...nie mam przyjaciół.
- A dziew...
- Clari, to nie moja dziewczyna! To córka naszej sprzątaczki. Teraz wyjechała, więc ja muszę się nią teraz opiekować. Skąd Ci by mogło to wpaść do głowy?!
- Może przez to że mi powiedziała to prosto w twarz?
- Ale nas nic nie łączy. Nic. Kocham tylko Ciebie. Od 3 lat kocham tylko Ciebie.
- Ale przecież... Diego. Mieliśmy wtedy po 7 lat.
- Nie przeba wiedzieć co oznacza słowo "miłość". Ważna jest definicja . Gdy ci na kimś zależy, gdy do kogoś coś czujesz, gdy zrobiłbyś wszystko dla tej osoby mówisz po prostu...Kocham Cię.
- Chyba spróbuje.
Koch..am...Cię. - wyksztusiła.
Diego ją złapał za obie ręce po czym pocałowali się. Pocałunek był namiętny i długi. Mógłby trwać wiecznie, gdyby nie gorzkie krzyki ojca chłopaka i ciotki dziewczynki.
- Clari!!! Diego!!! - krzykneli oboje jednocześnie.
Diego poczuł że się ssuwa z podłogi domku i ciągnąc Clari za sobą oboje mocno upadli na ziemie. Krew była wszędzie. Byli nieprzytomni.
Po badaniach okazało się że u oboje najbardziej ucierpiał mózg.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedykuję te wypociny pani o imieniu Lika oraz Lucíí, Skylark, Vice, alpace Justysi xD, Pauli Czekaj, Nefii, Skai i B. Sporo was :D
No to (nie)miłej lektury :)

~Cari <3

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 2

Minęły 3 lata. Clari miała 13 lat, a Diego 12, choć nie widywali się już  często. Diego czasami przyglądał się jak Clari zbiera jaja w kurniku, ale dziewczyna nie miała ochoty nawet spojrzeć w jego oczy.
Pewnego dnia karmiąc świnie nastolatka dostrzegła chłopca jeżdżącego na koniu takim samym jakiego widziała 3 lata temu tylko że trochę większego. Zauważyła że za Diego podąża jakaś brunetka wyglądająca na 11 lat. Miała na sobie bardzo modne ubrania, widać że pochodziła z bogatej rodziny. Nie chciała już rozmyślać o tej dziwnej podróżniczce, skupiła się na myśli "co by było gdybym tak wyszła przywitać się?". Ta myśl ją bardzo dekoncentowała, to było jak nieugaszające się pragnienie. Dziewczyna nie mogła dłużej stać w miejscu. Rzuciła koszyk z jajkami na trawę i pobiegła do swojego dawnego znajomego.
- Clari? - Diego usłyszał jej kroki.
- Clari... - odpowiedziała.
- Jak dawno Cię nie widziałem, aż chciałbym Cię... przytulić. - powiedział i jak powiedział tak i zrobił. Zsiadł z konia i pobiegł do dziewczynki. uściskał ją tak mocno że Clari zabrało tchu. Po 14 sekundach poczuli się niezręcznie, szczególnie w obecności małej diwy.
-Yyyym...Clari, złotko, nie wiem czy już się domyśliłaś, ale to ja jestem jego dziewczyną, więc tylko ja mogę go przytulać. - powiedziała wrednie.
- "Dziewczyną?" - szepnął Diego
- O, przep...ja przepraszam. Nie wiedziałam.
- No widzisz. Nie widziałaś. Jesteś nieuważna i głupia. - rzekła z uśmiechem na twarzy.
- Nie mów tak do niej, Lodovica! - rozłościł się "jej chłopak".
Dziewczyna, nazwana Lodoviką, syknęła do Diego.
- Ja...ja muszę już iść. - powiedziałam.
- Tak. Tak, my też musimy już jechać. Bardzo miło było Cię znów zobaczyć. Mam nadzieję że poprawimy nasze stosunki i będziemy się spotykać częściej. - powiedział Diego.
Lodovika przewróciła oczami.
- jeeeedźmi już... - powiedziała.
Diego ruszył na przód, lecz Lodovika odwróciła się do mnie i szepnęła.
- nie próbuj się nawet do niego zbliżać. Jest mój, wieśniaczko.
Po czym dopędziła Diego.

{Clari}
Nie wierzyłam w to co teraz widziałam i słyszałam. Więc Diego ma dziewczynę...interesujące...
Nie, to nie jest wcale interesujące, ohydne. Przecież ja nie jestem nawet jego przyjaciółką, więc po co mnie by to interesowało? No dlaczego?
______________________________
Tarataratara....BUMM!
Moje drugie bezsensowne dzieło :D
Napiszcie w komentarzach czy podoba wam się mój sposób pisania :)

~ Cari <3

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 1

To był wiosenny, słoneczny ranek. 10-latka wąchała kwiaty, których nazw jednak nie znała.
Zobaczyła jak w dali jadą ludzie na koniach. Z przodu był pan, a za nim chłopiec, pewnie w jej wieku.
- Tato, mam już 9 lat. Sam mogę przejechać się po okolicy. Proszę tatoo - chłopiec mówił do taty.
Mężczyzna kiwną głową i pojechał przed siebie zostawiając syna samego. Ruszył w odwrotną stronę. Clari biegła za nim.
Po drodze koń potknął się o kamień przez co przewrócił się delikatnie, lecz chłopiec mocno walną na glebę.
Clari postanowiła mu pomóc.
- Ojej, nic Ci nie jest? - zapytała cicho.
- Kim jesteś? - zapytał i uniósł głowę do góry patrząc się na nią. - Jaka ty piękna.
- Dziękuję. - dziewczynka zarumieniła się. - Zwać mnie Clari. Mieszkam niedaleko.
- Cześć. Jestem Diego. Mieszkam 7 domów stąd. Nigdy nie wiedziałem Cię tutaj przedtem...
- Nie często pokazuję się ludziom...coś ci się stało w kolano. - pokazała wskazując na kolano nowego i pierwszego kolegi.
- Auć...umiesz jeździć na koniu?
- Nie, ale co to ma do rzeczy? Jesteś ranny.
- To bez znaczenia...
Clari dostrzegła niedaleko malutką rzeczkę. Podbiegła do niej i nabrała w swoją malutką rączkę trochę wody. Z powrotem wróciła to skaleczonego kolegi i oblała jego kolano zawartością którą miała w ręce.
- Dziękuję. O wiele lepiej. Chcesz, możemy zostać przyjaciółmi. - zaproponował Diego.
- Eeee...nie wiem czy mogę. Moja ciotka nie pozwala mi z nikim rozmawiać. Dziwne że z Tobą jeszcze rozmawiam, ale po prostu chciałam Ci pomóc. Wybacz, Diego.
- powiedziała Clari.
Zostawiła chłopca samego leżącego i zaciskającego piekące kolano obok konia.
Wracała do domu z wielką pretezją do świata i życia.
Choć nie chodziła do szkoły, była bardzo inteligentna. Stała twardo na ziemi. Zawsze poważnie podchodziła do rzeczywistości. Wyraz twarzy miała bardzo mądry i dumny. Była dumna z tego co ma, nie tak jak inni. Inni mieli pieniądze, rodzinę, ale i tak ciągle coś im brakowało.
Clari dziękuję Bogu za jeden jedyny można rzec "dar", którym jest wyobraźnia.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Tak oto 1 rozdział. Wybaczcie że jest taki krótki, ale pomyślałam że lepiej będzie wam się czytać w małych ilościach. Wiem że nie piszę tak jak Flor pisała...
A pro po Flor...zmarła 2 dni temu. Jak wiecie miała zapalenie płuc.
Teraz do mnie należy jej ask, twitter oraz blog. Cóż możemy tylko powiedzieć? Życzymy jej bezprzeszkodnej drogi do nieba, jeśli jeszcze tam nie doleciała. :)

~Cari <3

Prolog

"Przyszło to na świat słabe, wątłe..." - znacie ten wstęp, prawda? Tak rozpoczyna się novela o Janku Muzykańcie. Janka, który wzruszył nas swoim 10-letnim życiem. Czytając książkę wzruszamy się do łez, wyobrażając sobie tego chłopca w realu. Jednak to tylko książka, novela napisana przez Sienkiewicza. Ten chłopiec został wymyślony. 
A teraz przedstawcie sobie osobę prawdziwą.dziewczynkę, nazwaną Clari. Tak naprawdę nie wiedziano jak się nazywa, dlatego nazwano ją Clari. 
Ma 2 latka. Po jej porodzie jej mama zmarła, ponieważ była ciężko chora i dlatego Clari urodziła się prawie martwa. 
Dziewczyna ma 10 lat. Nogi ma chude jak patyki tak samo jak rączki, które ledwo unoszą drewnianą łyżkę. Waży 23 kilogramy, lecz nie jest chora na anorekcję. Blondynka o zielonych oczach. Mieszkała na wsi i pomimo wieku ciężko pracowała na farmie. Jej ciotki, jedynej która się nią opiekuję, nie stać na szkołę, więc Clari jest samotna, nie zna przyjaźni. Jej najlepszą towarzyszką jest książka., która opowiada o pięknej balerinie i zakochanym rycerzyku. Clari wciąż powtarzała słowo "zakochany", lecz nie wiedziała tak naprawdę co to słowo oznaczało... może niezadługo je pozna?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto króciutki prolog nowego opowiadania. Zaczęłam nowe, ponieważ te rozpoczęte 1 rozdziałem mi się znudziło.
Nie jestem Flor, ponieważ teraz jest w ciężkim stanie, wiec zastępuję ją ja - Cari.
Proszę, komentujcie to opowiadanie. Wiem, że jestem wyłudaczką komentarzy, ale jestem bardzo ciekawa waszej opinii na temat moich opowiadań. Może dzięki waszej motywacji Flor napisze jeden z rozdziałów :)

~Cari <3

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 10 {Stay, if you love}

"Wczoraj kręciliśmy ostatni odcinek 3 sezonu. Tak jeszcze nie dawno kręciłam mój wyjazd do Francji pod koniec 2 sezonu.
Co będzie w ostatnim odcinku naszej Violettowej rodziny?
Eej, nie ma tak łatwo! Gdy w telewizji pokaże się 2 połowa sezonu obiecuję Ci, że położe Cię obok mnie i będziemy oglądać razem, bo chyba masz oczy, tak?nie? Mogę Cię tylko zaskoczyć że końcówki sezonu  będą zaskakujące, weźmie ślub z Germ...nie, nie powiem Ci!
Tak, pewnie chcesz widzieć jak układa mi się życie z tym...Diego. Ach tak, no nie okazujemy sobie ostatnio miłości, ale nadal się kochamy. Chyba...
Mam taką myśl w głowie, która mnie ciągle męczy. Otóż co będę robić po
Violetcie? Na pewno będę poszerzała swoje horyzonty w dziedzinie aktorstwa, ale z kim? Diego podobno także planuje aktorstwo, ale czy w ogóle bedziemy razem? Połączyła nas Violetta, a teraz koniec Violetty. Może Diego ze mną był bo nie chciało mu być samotnym na planie? Przecież w tym całym "Nosotros" są śliczne i raczej młodsze dziewczyny ode mnie i zapewne nie mają chłopaków, a Diego świetnie się z nimi dogaduję...
Wszyscy mówią że jesteśmy uroczą parą, ale jednak coś nam brakuje. Diego ostatnim razem nie zwraca na mnie uwagę...ale pewnie przez trasę Violetta Life. Może zbytnio się do niego "przyssałam"? Chyba zbytnio się nażucam. No tak, zachowuję się jakbym była jego żoną. Jesteśmy jedynie nietrwałą parą, która za kilka miesięcy ze sobą zerwie i znów będę samotna...zaraz, pomyślmy o ile moje życie zmieniło się od czasu zobaczenia go. Moje serce napełniło się nadzieją, że znów zapełnie go miłością. I tak się stało. Jestem strasznie naiwna. Zakochuje się... zauroczam. Kiedy tylko jakiś facet się na mnie spojrzy to myślę "z nim będę do końca życia..."
Kocham Diego, ale nie wiem czy chciałabym zostać z nim na zawsze. Ma bardzo silny charakter
I czasami się unosi, ale potrafi być także troskliwy, opiekuńczy, uroczy..."
Podniosłam głowę do góry. Byłam na lotnisku. Była to godzina 5:30. Czekałam na wypowiedzienie...
- Samolot Argentyna-Kraków za 20 minut! - powiedziała stiułardesa chodząc po lotnisku.
"Ach tak pamiętniku! Zapomniałam Ci napisać o takiej maleńkiej sprawie...lecę do Polski. Nie wiem dlaczego akurat do Polski. Jest około 200 krajów, do których bym mogła polecieć, ale dowiedziałam się niedawno że tam właśnie urodziła się Anna German. Oglądałam o niej film, w swoim pamiętniku pisała że po tylu trasach po całym świecie najpiękniejszym krajem jest Polska. Jest bardzo cicha, spokojna...i dlatego chce wyjechać do Poloni. Myślę że się z nią zaprzyjaźnię
Pewnie zastanawiasz się dlaczego po tylu myślach o Diego właśnie go opuszczam...otóż postanawiam wyjechać na kilka miesięcy, może i lat z Argentyny. Wyjechać z naszego związku. Zawiesić. "Zrobić przerwę", którą większość uważa za to samo co zerwanie. Może powrócimy do siebie, może nie...
*Diego*
Obudziłem się, lecz oczy miałem zamknięte. Kurczę, przecież za 15 minut mam do podpisania kontrakt do kolejnej roli w spektaklu. Niedługo "Nosotros" się kończy, więc muszę znaleźć inną pracę po Violetcie.  Czy zapomniałem o Clari? Skądże! Dla Clari mam niezwykłą niespodziankę. Razem ze mną będzie odtwórczynią głównej roli w argentyńskiej wersji filmu "If i stay".
Mam już 23 lata. Będę musiał zaczynać myśleć nad rodziną. Ale żeby mieć rodzinę i ją utrzymywać muszę mieć pieniądze. Nie wiem z kim stworze rodzinę, ale Clarą marzę. Musiałbym z nią o tym porozmawiać. Oczywiście także pieniądze muszę mieć dla rozpieszczania Clari. Teraz chciałbym ją zabrać do Australii. Do tej pięknej opery w Sydney bo wiem, że o tym marzy.
To taka niespodzianka. Tak, tak, wiem że teraz muszę zacząć próby do trasy VL, ale Clari jest dla mnie ważniejsza. Zauważyłem że nie czuję słodkiego zapachu perfum Clari i jego oddechu, które sprawiało, że każdego ranka przewracam się na drugi bok i spoglądam na moją księżniczkę.
Teraz nie czułem tego, nie czułem jej przy moim sercu. Odwróciłem się , a Clari nie ma. Natychmiast stanąłem z łóżka i poszedłem do kuchni sprawdzić czy może ona tam jest. Nie ma. Zobaczyłem jej szafę, większości ubrań nie było. Zacząłem szukać po szufladach i natknąłem się na kartkę, kopie papieru, na którym był nagłówek:

"Wyjazd Argentyna-Kraków"
                5:50 a.m.

Cóż mogłem zrobić? Clari chcę wyjechać? Do Europy? Do Polski? Do Krakowa? A więc ja tu marzę o rodzinie z nią, a ona mi tu wyjeżdża?
Zaraz która godzina? (Po co zadaję tyle pytań?)
Jest 5:45! Przecież muszę już być na miejscu, gdzie podpisze kontrakt! Clari czy pieniądze, sława, przyszłość, rodzina?
Przecież Clari jest tym wszystkim! I pieniędzmi - jest moim największym skarbem. Sława - jest dla mnie najpiękniejszą gwiazdą. Przyszłość -będzie w  moim sercu na zawsze. Rodzina - jest mi najbliższa.

Szybko wziąłem pierwsze lepsze taxi i jak strzała pojechałem na lotnisko.
Gdy już przybyłem na miejsce zapomniałem że nie mam prawa wstepu. Olałem to. Dałem z pięści jednemu z ochroniarzy i założyłem jego ubrania. Przeleciałem już 4 kontrolę, i jeszcze przedostatnią.Już ostatnia. Niestety jakaś baba się do mnie przykiła.
- Dlaczego Kevin idziesz do samolotu?
- Jaki Kevin? - powiedziałem i zauważyłem że.mam etykiete w imieniem tego ochroniarza.
- A ja Kevin! Ja...
- Ty nie jesteś Kevin!?  - powiedziała baba, która otrzymała bilety.
- Nie...ale proszę Susassak..
- Mam na imię Susannah!
- Dobrze Sussan, posłuchaj. Masz męża?
- Chłopaka mam, wiec się do mnie nie przybliżaj się!
- Nie o to chodzi. Rozumiesz, ja też mam dziewczynę, która jest lepszą połową mego życia...
- To słodkie...ale jak za 2 sekundy stąd nie pójdziesz, zwolnią mnie! - warknęła.
- Ale jak w ciągu 3 minut nie będę w samolocie z moją drugą połową moje życie przestanie być życiem i stanę jest bezsensowną istotą.
- To na co czekasz, na błogosławieństwo?Leć!
*Clari*
I tak ostanie moje kroki na ziemi Argentyny. Znaczy się kto wie, może za kilka lat...
Nagle coś mocno mnie scisnęło w brzuchu. Powoli zaczynała tracić oddech. W ostatnim otworzeniu oczu zobaczyłam Diego. Nie, to nie Diego. Opadłam na ziemię i słyszałam jedynie dzwięki spanikowanych ludzi...
*Diego*
Clari...Clari słyszysz mnie? - szepnąłem do ucha Clary i lekko dotknąłem jej twarz.
Wszyscy którzy mieli zamiar wejść do samolotu okrążyli leżące ciało Clari na podniku.
Zobaczyłem że mój telefon pokazywał "3% baterii" oraz "23 nieodebrane podłączenia", oczywiście od tego faceta, który miał mi dać pracę w teatrze. Przyszedła wiadomość "straciłeś szansę, Dominguez".
Tak, straciłem szansę, ale równie straciłbym sens życia.
-  Przepraszam, mógłbym poprosić telefon? - zapytałem pierwszego lepszego mężczyznę.
- Oczyścicie!
Zadzwoniłem po karetkę. Znów.

Po 25 minutach byliśmy w szpitalu.
Okazało się, że Clari ma mocny uraz w brzuchu po tym wypadku samochodowym.
- jest w ciężkim stanie. Walczy o życie - powiedział lekarz.
Wszedłem do sali w której leżała Clara. "Ma mocny uraz na brzuchu" hmm, a jeżeli...a jeżeli nie będzie mogła mieć dzieci? Nie, to nie podbrzusze. Choć...

- Clari. Próbowałem Cię zatrzymać bym ja był szczęśliwy. Myślałem tylko o sobie. O swoim szczęściu, a nie pomyślałem, że w Polsce możesz znaleźć innego mężczyznę, z którym będziesz szczęśliwsza i założysz rodzinę...i...i będziesz z nim na zawszę...
Ale teraz najważniejsze dla mnie jest twoje zdrowie i twoja przyszłość, nie moja.

*STAY, IF YOU LOVE.*

-------------------------------------------------------
I tak oto 10 rozdział, i jak się domyślacie ostatni. Vika ma racje, za szybko to wszystko się działo, więc kończę opowiadnie. I chyba z opowiadaniami też. Po prostu mogę napisać inne, ale i tak nie potrafiłabym...no może...
Wiec dziękuję Vice że mi powiedziała że moje opowiadania nei mają sensu. To nie sarkazm. Na serio jak wam się coś nie podobało to piszcie.
Teraz jestem w szpitalu i z każdą godziną się czuję co raz gorzej..., ale kocham was Vika, Skylark, Justysia, Skai, B, Lucía i Pati :)

~ Flor <3

piątek, 31 października 2014

Rozdział 9 {dziwny dzień}

-Clari, nie poznajesz mnie? Clari, Clari to ja przecież Diego! - nie mogłem uwierzyć...
- Proszę się do mnie nie zbliżać, zaraz wezwe ochronę! - Clari groziła.
Chciałem coś powiedzieć, ale w tej chwili do sali wskoczył lekarz.
- Proszę Pana! Niech natychmiast opuszczą salę pańske nogi! Mówiłem żeby jej nie budzić, jest w ciężkim stanie...
Clari zasneła.
- Tak, rozumiem Pana, zaraz wyjdę. Mam jednak jeszcze jedno pytanie. Czy mogą pojawić się dolegliwości takie jak amnezja? - szeptałem.
- Ttak...ale to szybko minie.Znaczy się zależy. Najwiecej czasu amnezja może zająć z 3 miesiące.
- Tak, już rozumiem. Do widzenia.
Pocałowałem Clari delikatnie w policzek po czym wyszedłem z sali i ruszyłem do domu.
*Clari*
Po odejściu lekarza z sali zaczęłam myśleć o Diego. Tak, Diego, pamiętam jego i jego krzywdę, którą mi uczynił. Nie miałam amnezji, ale może przez to Diego mnie doceni...

Parę dni później wyszłam ze szpitala. Wciąż rozmyślałam dlaczego Diego nie przychodził. Pewnie był zapatrzony w swoją nową dziewczynę.
Spacerując przez park o godzinie 18:00 słyszałam jak ktoś podąża za mną. Nikogo nie zauważyłam. Szłam dalej.
Gdy już wychodziłam z parku ktoś zawiązał moje usta i nos grubą chustą. Po paru sekundach straciłam przytomność.
Dopiero odzyskałam władze nad swoim ciałem i umysłem po 1:00. Pomieszczenie w którym się znajdowałam było podobne do  mieszkania. Jedyne co widziałam to pomarańczowy plecak na rogu pokoju. Po paru minutach doszłam już całkowicie do siebie. Zauważyłam mężczyznę stojącego obok mnie.
- Księżniczko, wiesz gdzie już jesteś?
Dostrzegłam Diego. Zawsze on. W studiu "Violetty" Diego, w McDonaldzie Diego, tutaj Diego. A próbowałam znów udawać zanik pamięci.
- Przepraszam, gdzie ?
- Proszę cię Clara, wiem że udajesz.
- co? Diego, naprawdę Cię nie pamiętam!
Zaraz co? Szlag...
Diego uśmiechnął się do mnie po czym mnie przytulił. Odepchnęłam go od siebie.
- Diego...poczekaj. Co to była za szatynka?
- Aaa, ta. To Amelia. Po prostu próbowałem sprawdzić czy chcesz być ze mną...
- Jeśli trzymałeś ją za rękę tylko dla stworzenia zazdrości, udało ci się..
Uśmiechnęłam się do niego.
Diego podniósł mnie i dopiero teraz uświadomiłam obie, że to mieszkanie Diego. Zaniósł mnie do łóżka i położył wygodnie. Potem on sam się położył obok mnie. Przybliżał się do mnie w każdą sekundą.
Ja uśmiechnęłam się i objęłam go na szyi po czym zaczęłam całować. Diego zajął się moim ubiorem górnym. Zdjął mi koszulkę. Trochę się obniżył a wtedy zdejmował mi spodnie. Ja też zdjęłam mu koszulę i spodnie. Zaczęliśmy się całować, przytulać, pieścić...Było mi tak ciepło przy ciele Diego...
__________________________________
Rozdział zakończył się dość spokojnie...znaczy prawie spokojnie ;)
Dedykuję ten rozdział Skai, Justyni, B, Skylark, Likusi, simplemente Sandrze...a szczególnie Vice. Tak, to ty Vika ;) Nie kończ swoich opowiadań o Dielari, proszę. Uwielbiam ich bardziej od Germangie (lecą hejty xd) a na blogach jest strasznie mało o nich, a moje opowiadania nie są dla mnie ciekawe...nawet jeśli już skończyłaś ten 8 rozdział bardzo dziwnie...XD to proszę, zacznij nową cześć opowiadań.
Twoja wierna fanka, Flor <3

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 8 {durny Diego}

Gdy byłam w Mac'donaldzie siedziałam przy oknie. Jedząc sałatkę poczułam jakby ukucie w serce. Coraz bardziej czułam ból. Zrozumiałe - czułam ogromny ciężar na sumieniu. Ale dziwnie wyobrażałam sobie, że zaraz coś się zdarzy nieprzyjemnego. Hmm...
Dalej dojadałam sałatkę.

Nagle do restauracji podszedła prawdopodobnie para. Nie trzymali się za ręce, lecz widać było jak co 3 minuty całował ją w policzek. Wyglądali jak naprawdę zakochana para. Ona miała włosy do bioder, brunetka lub szatynka, nie było zbytnio tego widać w blasku księżyca. On miał bluzkę podobną do Diego...nie nie, Diego pewnie teraz siedzi z chłopakami w jakiejś pizzerii. Kurtkę miał fioletową a włosy dziwnie podniesione do góry...
Weszli do środka, on ją obciskiwał. Brzuch zaczął mnie boleć. Spojrzałam w jego oczy...
- Diego? - spytałam
- Co?
- Diegoo.., to ja Clara. - spytałam z niedowierzaniem.
- Nie znam żadnej jakieś Clary...zaraz, Clari?!
Zaprzeczyłam głową z niedowierzaniem.
- Nie. Nie znasz mnie. Nigdy mnie już nie poznasz.
- Próbował mnie zatrzymać, ale ja wybiegłam z restauracji z niezwykłą szybkością. On za mną.
Jak mógł mi to zrobić? Drugi raz? A ja głupia myślałam, że w moim sercu znów pojawiła się miłość.
Słyszałam jak Diego coś do mnie krzyczy, ale nie słuchałam go. Tylko usłyszałam "zatrzymaj się, samochód jedzie!"
- Jaki samochód? - powiedziałam cicho o odwróciłam się w jego strone, jednak dalej biegnąc przed ciebie w nieznanym kierunku.
Usłyszałam głośne trąbnięcie, które mnie ogłuszyło i nagle przewróciłam się nie widząc sporej różnicy pomiędzy chodniem, a drogą. Mocno uderzyłam się o przód auta w brzuch. Straciłam przytomność, lecz znów się przebudziłam. Leżałam na drodze, samochodu już nie było a przed moją twarzą klęczał Diego. Ja głośno dysząc patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
- Clari, proszę.... - szepnął Diego.
- Nie podchodz do mnie już więcej. - powiedziałam i znów straciłam przytomność.

*Diego*
No takie...Clari jest teraz na operacji.
Ja nic nie rozumiem. Sama tego chciała. Byśmy byli przyjaciółmi...
- Pani Maria Alonso została właśnie przywieziona z operacji. Może pan usiąść obok niej, ale proszę ją nie budzić. Pan jest jej rodziną?
- Nie...dokońca.
- Wpuszczamy tylko rodzinę.
- Jestem jej...mężem. - skłamałem
- Dobrze, może pan wejść. - lekarz pokazał salę.
Zobaczyłem Clari nie zbyt poturbowaną. Piękna była jak zawsze, tylko że spała.
- Gdy podchodziłem do niej zawadziłem o krzesło a ona się obudziła.
- Kim jesteś? - zapytała
- Clari, to ja, Diego, zaraz Ci wszystko wytłumaczę...ale na razie odpoczywaj.
- Jaka Clari? Do kogo ty to mówisz?!

oooooooooooooooooooooooooooo
iiii...... masakra xd
Chciałam chociaż trochę napisać coś bardziej realistycznego, ale to chyba nie byłoby możliwe, by Diego 2 razy zdradził Claritę XD
#Komentujcie
#Hejtujcie
#Motywujcie

~ F. <3